Szczegóły aktualności

Odbyło się już kilka rozpraw z powództwa cywilnego firmy Bros przeciw mieszkańcom i Stowarzyszeniu „Len”, w sprawie o naruszenie dóbr osobistych. Firma poczuła się urażona treścią protestu umieszczonego w czerwcu zeszłego roku na kilku banerach w Kicinie, a dokładnie odniesieniami do trucia („Kolejna trująca ludzi fabryka w granicach Kicina”) oraz do przedkładania interesu biznesowego nad zdrowie („Meszki ważniejsze niż ludzie”).

Ostatnio, tj. 6 lutego, miała miejsca II już rozprawa przeciwko państwu J. z Kicina (przypomnijmy – I odbyła się w listopadzie 2012 roku). Stowarzyszenie „Len” wywiesiło banery na ich płotach, tak jak u dwóch innych rodzin oraz na płocie parafii. Następna rozprawa została wyznaczona na 20 lutego 2013 roku, na g. 8.45, w sali jak dotychczas – nr 228. Spodziewamy się ogłoszenia wyroku. Rozprawa innego mieszkańca odbędzie się 6 kwietnia 2013 roku. Termin połączonej rozprawy przeciwko Stowarzyszeniu Len i trzeciemu mieszkańcowi to 20 marca 2013 roku o g. 8.45.

Streszczenie rozprawy z dnia 6 lutego 2013 roku

Jako dowód w sprawie mecenas kicinian przedstawił na rozprawie list do sądu z udzielonym poparciem dla pozwanych, podpisanym przez ponad 350 mieszkańców Kicina, Janikowa, Klin i Koziegłów. Co ciekawe, mecenas firmy Bros wnosił o oddalenie tego dowodu jako … niezwiązanego ze sprawą.

Właściciel spółki, mimo powołania go na świadka, nie stawił się, a jego nieobecność została przez sąd uznana za nieusprawiedliwioną. Kolejny raz brak odwagi, aby stanąć osobiście przed mieszkańcami? Nie pierwszy raz spotykamy się z takim zachowaniem, czego dobitnymi przykładami były spotkania z mieszkańcami, czy rozprawy administracyjne, gdy zamiast właściciela przychodzili jego pełnomocnicy.

Wszyscy byliśmy pod wrażeniem zdecydowanej postawy naszej sąsiadki, która rzeczowo, zdecydowanie odpowiadała na pytania. Z jej wypowiedzi wynikało, że od początku z mężem była zdecydowana poprzeć protest, nie wnikali w treść hasła, a teraz oboje biorą odpowiedzialność za swoją decyzję, albowiem celem protestu nigdy nie było działanie na szkodę firmy Bros, czy też – jak sugeruje w pozwie jej pełnomocnik – naruszenie dóbr osobistych, lecz „wyłącznie doprowadzenie do sytuacji, aby planowana przez powoda inwestycja nie została zrealizowana na działkach położonych w Janikowie, w otulinie Puszczy Zielonka, w bardzo bliskim sąsiedztwie domów mieszkalnych.” To jest najkrótsze podsumowanie całej sprawy: Nie protestujemy przeciwko samej firmie Bros, lecz przeciw lokalizacji jej fabryki w otulinie.

Mecenas powoda próbował dowieść kłamstwa pozwanej: skoro pozwane małżeństwo nie było obecne osobiście na żadnym spotkaniu mieszkańców w sprawie Bros (na tym w salce parafialnej w marcu 2012 r. i na tym w szkole w kwietniu 2012 r.) oraz jeśli nie podpisali się pod protestem z czerwca skierowanym do Bros, to nie mogli napisać w odpowiedzi na pozew, że „podjęliśmy na spotkaniach uchwałę...” Nasza sąsiadka odpowiedziała twardo, że liczba mnoga dotyczy mieszkańców Kicina, a więc i ich osobiście.

Nasz mecenas starał się wykazać nieprzygotowanie merytoryczne pani kierownik Działu Inwestycji do spotkań z mieszkańcami w tak trudnej sprawie. Niedoinformowanie zrodziło w mieszkańcach strach i wolę protestu. Przypomnijmy znów, że o zamiarze budowy nie dowiedzieliśmy się ani od samorządu Swarzędza, ani od samorządu Czerwonaka, ani od przedstawicieli firmy. Kierownik Działu Inwestycji stwierdziła w sądzie, że już w momencie spotkania z mieszkańcami Bros posiadał prawomocne pozwolenie na budowę hali magazynowej. Czy można dziwić się, że mieszkańcy czuli się zaskoczeni, a nawet, szczególnie janikowianie – oszukani?

Odnosząc się do spotkań wiosną 2012 r. z mieszkańcami, na którym świadek ze strony firmy Bros, kierownik Działu Inwestycji, powinna była rozwiać wątpliwości, dość często prezentowała odpowiedzi typu: „Przypuszczam, że tak..”, „Chyba były takie pytania”, „Nie jestem chemikiem, proszę napisać, proszę podać mejla, rozwiejemy wątpliwości”, „Nie pamiętam co odpowiedziałam na zarzut o oszpecaniu krajobrazu” itp. Na mieszkańców została niejako zrzucona wina za ich niedoinformowanie i za to, że chcą za wszelką winę bronić swego bezpieczeństwa i komunikacyjnego, i przyrodniczego. Co poruszające, pani kierownik przynajmniej dwukrotnie podkreśliła, że na zebrania informacyjne o inwestycji inwestor nie był oficjalnie zaproszony. Odpowiedzmy tak – bo to mieszkańcy pierwsi wpadli na pomysł, by się czegoś o inwestycji dowiedzieć! Poruszona została sprawa skandalicznego bałaganu wokół magazynów w Murowanej Goślinie, kiedy to w 2011 r. odkryto porozrzucane wokół budynków substancje: granulki trutek, proszek nawozu, a także szczątki martwych zwierząt. Pani kierownik skwitowała to krótko, nazywając „zwykłym bałaganem”, który nie skaził gleby.

Mecenas reprezentujący spółkę oczywiście starał się udowodnić, że nawet jeśli w sprawie wywieszenia baneru na płocie nie chodzi o zakwalifikowanie czynu jako współsprawstwo, to przynajmniej o pomocnictwo z zamiarem ewentualnym. I że na pewno należy przypisać całą winę naszym sąsiadom. Ze względu na to, że baner został już dawno usunięty, co czyni zawarte w pozwie żądanie usunięcia banerów bezprzedmiotowym, firma zmieniła treść żądania na nakazanie pozwanym, by zamieścili w widocznym miejscu przeprosiny skierowane do Bros. Poniżej cytujemy w całości tekst przeprosin, których domaga się pełnomocnik firmy Bros od mieszkańców Kicina. Tekst ma być wywieszony w sposób widoczny na ogrodzeniu w ciągu 5 dni od uprawomocnienia się orzeczenia, na okres 30 dni: „Oświadczam, że godząc się na umieszczenie od czerwca 2012 r. na mojej nieruchomości baneru zawierającego nieprawdziwe oskarżenie, naruszyłem dobre imię spółki Bros, za co przepraszam”. Treść oświadczenia miałaby być napisana czarnym drukiem na jasnym tle, zajmując co najmniej 3/4 powierzchni baneru, a jego powierzchnia ma być identyczna z tym zawierającym protest. Jaki będzie wyrok sądu – dowiemy się prawdopodobnie już 20 lutego 2013 r.